Menu Zamknij

Biarritz i Guéthary - życie na plaży na zachodnim wybrzeżu Francji

Reklama
Reklama

Scenarzysta: Kristina Isacson

Moja podróż rozpoczyna się w pięknym mieście Pau wczesnym rankiem, gdy ulice są jeszcze puste, a powietrze świeże i czyste. Przez godzinę będę jechał pociągiem na wybrzeże i do Biarritz, starożytnego miasteczka, w którym europejska rodzina królewska spędzała wakacje na początku ubiegłego wieku. Tutaj wciąż można poczuć skrzydła historii, a przypominający zamek różowy grand hotel, który wznosi się nad morzem, pokazuje dawną świetność tego miejsca.

Tweet
Udostępnij
Udostępnij
Pinezka
Udostępnij
Udostępnij

Nadmorskie miasto Biarritz

Dziś w pobliżu hiszpańskiej granicy na wybrzeżu Atlantyku gromadzą się najróżniejsi ludzie. "Backpackerzy, surferzy, hiszpańscy turyści przekraczający granicę, Francuzi spędzający tu weekend i ludzie tacy jak ja, podróżujący Szwed, który uwielbia odkrywać nowe miejsca i sposoby podróżowania po tym pięknym kraju, Francji.

Po przyjeździe siadam w kawiarni na kolejną poranną kawę i spaceruję pięknymi uliczkami, chłonąc atmosferę. Podążając w kierunku hali targowej, gdzie handel odbywa się pełną parą, zapach świeżego chleba, warzyw i wędlin uderza mnie, gdy wchodzę do chłodnego, starego pomieszczenia.   

Skierowałem swoje kroki do sekcji rybnej i małych, prostych jadalni w rogu, ponieważ dzisiaj zamierzam zjeść słone, świeże ostrygi i krewetki wielkości mojej dłoni, przyrządzane codziennie prosto z lady rybnej. Dla mnie, miłośnika owoców morza, jest to najlepsze miejsce do jedzenia, a ceny są o 60 % tańsze niż w jednej z eleganckich restauracji tuż obok.

Uwielbiam autentyczność i atmosferę hali targowej, gdzie siedzę na prostym krześle i słucham rybaków, którzy sprzedają odwiedzającym dzienny połów.

Ci, którzy tu mieszkają, mają szczęście mieć tę skarbnicę lokalnej żywności na wyciągnięcie ręki, ze słońcem i słonym, dzikim Oceanem Atlantyckim za oknem.

W drodze na plażę spotykam grupę 8-letnich dzieci, każde z deską surfingową pod pachą, które podążają za swoim liderem i dzisiejszą szkołą surfingu w ładnej linii. Tam, gdzie dorastałem, robiliśmy to samo, ale z łyżwami i nartami, a tutaj to morze jest w centrum uwagi.

Dzieci uczą się tu surfować od najmłodszych lat i to właśnie przenika miasto, raj dla surferów z metrowymi falami przez cały rok.

Grupa dzieci wypływa i korzysta z mniejszych fal, które zaczynają napływać wraz z przypływem. Ciepło robi się na sercu, gdy słyszy się śmiech i pewne instrukcje lidera dla grupy, która słucha ze skupieniem, balansując na desce.

Korzystam z okazji, aby popływać w czystej, pięknej wodzie, która jest czysta i przejrzysta każdego dnia dzięki przypływowi. Słucham różnych języków używanych wokół mnie, francuskiego, baskijskiego, hiszpańskiego i czasami niemieckiego.

Każdy pasuje tutaj i czuje się gościnnie i integracyjnie z niesamowicie przyjaznymi mieszkańcami, którzy chętnie pomogą, jeśli potrzebujesz pomocy. Język angielski jest również bardzo dobrze używany przez mieszkańców, ponieważ turystyka jest jednym z największych i najważniejszych źródeł dochodu od dziesięcioleci.

Reklama

Malownicze Guéthary

Spaceruję ulicami i wsiadam w autobus do stacji kolejowej, która znajduje się nieco poza centrum miasta, i kieruję się w stronę małego miasteczka Guéthary.

Cóż za malownicza mała wioska, w której od razu czuję się jak w domu. Zdecydowanie chciałabym mieć tu pewnego dnia małą kryjówkę i mieć ją jako miejsce równowagi i dobrego samopoczucia. Spacer nad brzegiem morza po pięknej promenadzie, która rozciąga się na wiele kilometrów zarówno na północ, jak i na południe. Tutaj ludzie naprawdę żyją na świeżym powietrzu i wydaje się, że rower jest pojazdem, który ma tu zastosowanie, ponieważ parking rowerowy jest przepełniony.

Siadam na brzegu nieco wyżej, gdy zaczyna się przypływ i po prostu słucham fal i cieszę się otwartym morzem. Coraz więcej surferów w każdym wieku zaczyna przybywać, ponieważ popołudnie i wieczór oferują fantastyczne fale.

To jest medytacja, a ja jestem uchwycony przez piękny widok i patrzę na horyzont i obserwuję niesamowicie utalentowanych surferów wśród fal, które teraz zaczynają przychodzić z pełną siłą. Ważne jest, aby być tutaj i wspinać się w górę, ponieważ podczas przypływu idzie błyskawicznie.

Przybywając do małej lokalnej restauracji na plaży, wybieram "apertif" z prostego, ale cudownego menu, napisanego ręcznie, bez wątpienia w zależności od tego, co oferuje dostawa dnia.

Co za piękny mały klejnot, który znalazłem i którego nie spodziewałem się, kiedy zdecydowałem się tu zatrzymać. Wrócę tu wiele razy w przyszłości, a następnym razem zabiorę rower i będę pędził jak miejscowi i odkrywał wybrzeże z siodełka mojego roweru, to jedno jest pewne.

Wracając pociągiem do Pau na skraju Pirenejów, idę powoli ulicami mojego miasta, gdzie ludzie zaczęli zapełniać przytulne kawiarnie i restauracje na świeżym powietrzu w balsamiczny letni wieczór. Co za radość mieszkać tutaj i doświadczać całego piękna od gór po morze.

Śledź Kristinę tutaj:

Sverige

Kristina Isacson

Kicki podróżuje po naszym pięknym świecie od ponad 35 lat. Prawie 4 lata temu, po pandemii, podróżowała samotnie do kraju, który na zawsze zmienił jej życie - Francji. Wyruszenie w podróż nie wiedząc, gdzie się wyląduje, jest niesamowite i trochę przerażające, ale tutaj, w południowo-zachodniej Francji, zbudowała nowe życie i teraz inspiruje innych do podążania za swoim sercem i odkrywania nowych miejsc w życiu. Kicki obecnie spisuje swoją historię w formie książki i dzieli się nią w opowieściach podróżniczych i na blogach.
Reklama

Zapisz się do naszego newslettera

Reklama