Menu Close

Gość tygodnia: Linnea Edmark, emigrantka w Niemczech

Advertisement

Linnea Edmark mieszkała w Ingelstad pod Växjö w Smålandii. Obecnie mieszka ze swoim szwedzkim mężem i dwójką dzieci w mieście o prawie takiej samej nazwie - Ingolstadt - ale położonym w Bawarii w Niemczech. Chociaż Niemcy, podobnie jak Szwecja, są krajem północnoeuropejskim, istnieje wiele różnic kulturowych, a Linnea i jej rodzina doświadczyli tego.

Tweet
Udostępnij
Udostępnij
Pinezka
Udostępnij
Udostępnij

Przeczytaj wywiad, w którym Linnea opowiada o wartościach, które różnią się od szwedzkich i o tym, jak to jest uczyć się nowego języka, ale także o fantastycznych Alpach i doświadczeniach przyrodniczych. Jeśli chcesz śledzić Linneę i jej rodzinę w ich codziennym życiu w Bawarii, możesz śledzić blog Linnei. Lanclin.

Czy możesz opowiedzieć nam trochę o sobie i swojej rodzinie?

Mam 33 lata, urodziłem się i wychowałem w Täby pod Sztokholmem. Kiedy zacząłem szkołę średnią w Ingelstad pod Växjö w Smålandii w Szwecji, mój pies i ja opuściliśmy dom i zostaliśmy w Växjö przez 15 lat. Duże miasto nie było dla mnie, więc po ukończeniu szkoły nigdy nie wróciłem do Sztokholmu. Zamiast tego poszedłem na uniwersytet i pracowałem w przedszkolu na wsi, zanim w 2014 roku przeprowadziłem się z rodziną do Bawarii w Niemczech.

Moja rodzina składa się ze mnie, mojego męża i dwójki naszych dzieci, które mają teraz 6 i 7 lat. Mamy też małego psa, który jest żywym 13-latkiem i towarzyszy nam w naszych małych i dużych przygodach. Tak, co więcej mam o nas powiedzieć?

Jesteśmy rodziną, która uwielbia przebywać na świeżym powietrzu, a ja prowadzę bloga Lanclin, na którym piszę o życiu na świeżym powietrzu, podróżach i życiu szwedzkiej rodziny z dziećmi mieszkającymi za granicą. Pracuję również jako przedszkolanka w jedynym przedszkolu na świeżym powietrzu w Ingolstadt. Mój mąż pracuje ze sprzętem lotniczym, a nasze dzieci są teraz w drugiej klasie i niemieckim odpowiedniku przedszkola.

Jak to się stało, że przeprowadziłeś się do Niemiec i Bawarii? Czy była to trudna decyzja?

Około 4 lata temu zaczęliśmy myśleć o zamieszkaniu poza Szwecją. Najprostszą rzeczą w naszym przypadku było to, że mój mąż zarejestrował się jako dostępny do pracy za granicą w firmie, w której pracuje, i to wszystko. W tamtym czasie nie wiedzieliśmy, które kraje będą zaangażowane i szczerze mówiąc, nie byliśmy zbyt podekscytowani, gdy pojawiła się oferta pracy w Niemczech, ale okazała się świetna!

Kiedy już trochę do nas dotarło, nadal wydawało nam się, że to pierwszy kraj, w którym zamieszkamy poza Szwecją. Czuliśmy się trochę jak na miękkim starcie, a różnice w stosunku do Szwecji nie były tak ekstremalne, jak gdybyśmy wylądowali na przykład w Brazylii lub RPA. Różnice były jednak znacznie większe, niż mogliśmy sobie wyobrazić, co uświadomiliśmy sobie podczas naszego pobytu tutaj.

Decyzja o przeprowadzce za granicę nie była trudna. Chcieliśmy doświadczyć codziennego życia w innym kraju, a można to zrobić tylko wtedy, gdy mieszka się tam przez długi czas. Trudniejsze były kolejne decyzje. Sprzedać czy wynająć dom w Szwecji? Zatrzymać czy sprzedać szwedzki samochód? Do jakiego przedszkola powinny uczęszczać dzieci? Studiować zdalnie ze Szwecji, uczyć się niemieckiego na miejscu czy szukać pracy? To były również najczęstsze pytania, które otrzymywaliśmy przed naszą przeprowadzką za granicę. Odpowiedzi na nie zebrałam w Strona FAQ na moim blogu.

Było wiele znaków zapytania, a te, które najbardziej spędzały mi sen z powiek, dotyczyły dzieci. Nie były one zaangażowane w decyzję o wyprowadzce z przedszkola, przyjaciół i domu, który bardzo lubiliśmy, zrobiliśmy to my, rodzice. Wiele osób próbowało nas zachęcać i mówić rzeczy w stylu "będzie dobrze" i "zobaczysz", ale co oni wiedzieli o byciu 5-latkiem i zmianie kraju? Byliśmy jednak przekonani, że w końcu będzie dobrze, ale na początku będzie to trochę trudne.

To była zdecydowanie rzecz, o którą martwiliśmy się najbardziej - jak pójdzie dzieciom. Jak będą się czuły, jak poradzą sobie z językiem i przeprowadzką do nowego kraju i miasta. Pamiętam swoje myśli i uczucia w tamtym czasie i często współczuję rodzicom na całym świecie, którzy odbywają podobne podróże, ale zupełnie mimowolnie i z dużo bardziej dramatycznych powodów niż my.

Smutno mi, gdy myślę o tym, jak ci rodzice (i ich dzieci) często spotykają się z niezrozumieniem w swoim nowym kraju. Refleksje i doświadczenia, które miałam jako szwedzki rodzic-imigrant, zmieniły sposób, w jaki patrzę na wiele rzeczy, zwłaszcza w mojej roli zawodowej nauczyciela przedszkolnego, gdzie spotykam tak wielu rodziców.

Bayern
Daniel, Atlas, Syriusz i pies Chio w drodze w góry w Hinterstein (Linnea za kamerą).

Jak dzieci przystosowały się do nowej kultury i języka?

Jeśli chodzi o adaptację dzieci w nowym kraju, z nowym językiem i nową kulturą, wszystko poszło dobrze, ale było ciężko. Najtrudniejszą rzeczą był oczywiście język. Nagły brak możliwości swobodnej komunikacji z nauczycielami i dziećmi w przedszkolu był ogromnym dostosowaniem.

Podążanie za dziećmi, które powoli zdobywają nowy język, oznaczało zarówno smutne, jak i szczęśliwe chwile, ponieważ zdarzały się nieporozumienia, bójki i nagany z powodu trudności językowych. Szczęśliwe chwile, które rozgrzewały nasze rodzicielskie serca, to te, gdy dzieci były zapraszane na przyjęcia, zaczynały rozmawiać z innymi dziećmi na placu zabaw i znajdowały przyjaciół w domach na naszej ulicy.

Coś, co chcę podkreślić teraz, gdy mam okazję, to sposób, w jaki wielu dorosłych postrzega drogę dzieci do przyswojenia nowego języka. Być może jest to ignorancja, brak doświadczenia lub myślenie życzeniowe, ale dzieci, w przeciwieństwie do tego, co wielu mówi nam w dobrej wierze, nie są jak "gąbki" podczas nauki nowego języka.

Nam, dorosłym, może się tak wydawać, gdy dzieci nagle wiedzą rzeczy, których nie rozumiemy, w jaki sposób się nauczyły, ALE w końcu do tego "wchłaniania" potrzebne są ogromne ilości energii. Dzieci generalnie mają dużo energii, ale także potrzebują regeneracji mózgu, który w przeciwnym razie przegrzewa się i wpada w kłopoty.

Postrzeganie procesu uczenia się dzieci jako gąbki, która po prostu wchłania informacje, które następnie, bez przetwarzania, stają się użyteczną wiedzą, uważam za rażące zminimalizowanie ich walki o przystosowanie się do nowego środowiska. Więcej na ten temat napisałem w poście "Dzieci nie są jak gąbki", aby podkreślić sytuację wielu dzieci w nowym kraju.

Nie oznacza to, że uważam, że nasze dzieci zostały w jakikolwiek sposób skrzywdzone przez zmianę środowiska i naukę nowego języka, wręcz przeciwnie! Przyjechały tu ze swoją bezpieczną rodziną w bezpiecznych okolicznościach, które moim zdaniem są jednymi z najlepszych warunków. Jestem z nich bardzo dumna, że są teraz dwujęzyczne i dobrze sobie radzą w obu językach. Jednak nigdy nie powiem, że dzieci są jak gąbki po tym, jak zobaczyłam, jak zmęczone mogą być ich małe mózgi popołudniami w pierwszym roku, nigdy.

Czy możesz nam opowiedzieć o zderzeniach kultur, których doświadczyłeś?

Chociaż Niemcy są krajem sąsiadującym ze Szwecją, istnieje wiele różnic kulturowych. Lista jest długa, ale oto kilka codziennych przykładów.

  • Lubimy mówić, że Niemcy pod wieloma względami przypominają Stany Zjednoczone. Szwecja w latach sześćdziesiątych XX wieku. To, czy jest to pozytywne, czy negatywne, zależy od każdego z osobna. Wspólne opodatkowanie, gospodynie domowe, sekretarki, słabo rozwinięta opieka nad dziećmi, zwracanie się do nieznajomych i osób starszych jako Herr, Frau lub Sie (ty) oraz tytuły są ważne. Chociaż cyfryzacja zaszła dalej niż w Szwecji w latach 60-tych, płatności nadal dokonywane są głównie gotówką, a e-ID i Swish są nieznanymi pojęciami. Złożenie zeznania podatkowego to proces, z którego większość ludzi korzysta, aby pomóc im uporządkować dokumenty, certyfikaty i formularze, które należy złożyć. Nie jest to proces, który w Szwecji trwa ułamek sekundy.
  • Tutaj należy wnętrze kuchnitj. szafki, ławki, sprzęt AGD, piekarnik i płyta grzewcza w większości przypadków najemca. Podczas przeprowadzki pakujesz swoją kuchnię, co jest bardzo nietypowe dla nas, ale nie jest rzadkością w wielu krajach europejskich.
  • Kolejną rzeczą jest to, jak patrzysz na cukierki i słodycze dla dzieci. Sobotnie słodycze lub nawet jedzenie słodyczy przez jeden dzień w tygodniu jest tutaj zjawiskiem zupełnie nieznanym. Tutaj niemowlętom oferuje się żelki, a w przedszkolu i szkole na deser czasami podaje się naleśniki z nutellą. U lekarza w nagrodę dostaje się lizaka, a w szkolnej recepcji stoi miska z cukierkami. Wiele dzieci ze szkół podstawowych ma ciemne, błyszczące metalowe korony na zębach, a wszystkie dzieci chodzą do dentysty dwa razy w roku zamiast raz, jak w Szwecji. Prawdopodobnie na zasadzie ad hoc.

Jakie są najlepsze i najgorsze rzeczy związane z mieszkaniem w Niemczech i Bawarii?

+ Najlepszy, moim zdaniem, jest wyraźnie Alpy! To niesamowite, że góry są tak blisko, że można tam pojechać na cały dzień i wędrować, naprawdę to uwielbiam. Bardzo ekscytujące, choć wyczerpujące, jest również uczenie się nowego języka w sposób, który jest możliwy tylko w kraju, w którym wszyscy mówią w tym języku na co dzień.

To całkiem sporo konserwatywny tutaj i jesteśmy bardziej liberalni niż większość ludzi, których spotykamy, jeśli chodzi o równość, równość płci, kwestie LGBTQ i tym podobne. Może to być nieco frustrujące, ponieważ chcemy, aby nasze dzieci nauczyły się i nigdy nie wątpiły w równą wartość wszystkich ludzi i że każda miłość ma taką samą wartość, że możesz nosić dowolne ubrania, fryzury i biżuterię, o ile sam to lubisz.

Czy możesz podać 3 najlepsze wskazówki dla każdego, kto planuje odwiedzić Bawarię jako turysta?

1. Alpy

Jeśli lubisz przyrodę, wędrówki i nieskomplikowane zajęcia na świeżym powietrzu, Alpy są oczywistym wyborem w Bawarii! Tutaj możesz zatrzymać się we wszystkim, od luksusowych hoteli po Bed & Breakfast w dolinie, jeździć kolejkami linowymi na większe wysokości i robić jednodniowe wycieczki wśród zielonych alpejskich łąk ze śnieżnobiałymi szczytami w tle. Szlaki są naprawdę dostępne na wszystkich poziomach trudności, od szutrowych dróg przejezdnych z wózkiem dziecięcym po szlaki, na których prawie się wspinasz.

3. zobaczyć więcej niż tylko Monachium

Monachium może być jednym z największych niemieckich miast, ale jeśli chcesz uciec od turystycznego miasta i zobaczyć jeszcze bardziej przytulną i domową Bawarię, udaj się do jednego z wielu mniejszych miast. NorymbergaAugsburg, Ratyzbona i Ingolstadt Oto kilka przykładów, jeśli nie chcesz jechać do małej alpejskiej wioski w górach.

3. pominąć autostradę

Autobahn to znana na całym świecie i dobrze rozwinięta główna autostrada w Niemczech. Umożliwia stosunkowo szybkie dotarcie do celu, ponieważ prawie nie ma ograniczenia prędkości. ALE, jeśli się nie spieszysz, wybierz drogi obok autostrady, a nie pożałujesz. Wtedy masz więcej okazji do zatrzymania się, gdy pojawi się przytulna wioska, a w Bawarii jest ich wiele.

Autobahn nie jest również dla wybrednych kierowców, ponieważ prędkości są wysokie i mimo że możesz jechać z prędkością 130 km/h, istnieje stały strumień przejeżdżających pojazdów. Kolejki są również powszechne, ponieważ wypadki i roboty drogowe są niezwykle częste. Jeśli możesz, wybierz nieco mniejsze autostrady lub drogi wiejskie i pamiętaj, że opony z kolcami nie są dozwolone w Niemczech!

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość? Czy pozostaniesz na miejscu? Czy będziesz podróżować?

Uwielbiamy to miejsce, ale w odpowiednim czasie przeprowadzimy się z powrotem do miasta. Szwecja. Chociaż w pobliżu mamy Alpy i kilka dużych, ekscytujących miast i krajów, tęsknimy za szwedzką przyrodą. Naturą, w której można być samemu, jeśli się tego chce. Bycie samemu na łonie natury jest trudne w Niemczech, gdzie jest o wiele gęściej zaludnione niż w Szwecji. Nie wiemy, czy wrócimy do Szwecji na stałe, czy tylko zatrzymamy się na chwilę, czas pokaże.

Wiemy jednak, że nadal będziemy podróżować. A ponieważ bardzo zależy nam na odkrywaniu regionu, w którym mieszkamy, prawdopodobnie nadal będzie to w dużej mierze charakteryzować nasze przygody, niezależnie od kraju, w którym mieszkamy. Jednak od czasu do czasu będą pojawiać się pewne objazdy, a następnym będzie Uganda w grudniu. To będzie szalenie ekscytujące!

Na koniec pytanie, które zadajemy każdemu, z kim rozmawiamy: Jaki jest twój wymarzony cel podróży?

Jak już pewnie zdążyliście się zorientować, mam słabość do pięknej i ekscytującej przyrody. Moimi dodatkowymi słabościami są góry i morze. Góry Andów byłyby niesamowicie fajne, ale marzę też o zobaczeniu fal Atlantyku uderzających o plaże Szetlandów.

Zwierzęta są również jedną z moich wielkich pasji, więc obserwowanie wielorybów, safari na sawannie i nurkowanie z rurką w środowisku bogatym w zwierzęta są wysoko na mojej liście. Nie wiem, gdzie na świecie mógłbym spełnić jak najwięcej z tych marzeń, może Ty jako czytelnik dasz mi wskazówki?

Alperna
Z Alpami jako placem zabaw

Dziękuję Linnea Edmark za podzielenie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami!

Górne zdjęcie: Linnea Edmark i jej dzieci Atlas i Sirius w Garmisch-Partenkirchen.

Zapisz się do naszego newslettera