Menu Close

Wadi Rum w Jordanii - Ciocia Anna X 2 bawiąca się w piaskownicy

Advertisement

Autorka gościnna: Anna Nilsson Spets

Nowy poranek i dzień nowych przygód zaczyna się od śniadania i kawy bez mleka, nasz kierowca tupie i chce jechać na misję dnia. 

Tweet
Udostępnij
Udostępnij
Pinezka
Udostępnij
Udostępnij

Misja polega na zabraniu cioci Anny starszej i cioci Anny młodszej do Wadi Rum na cały dzień w wielkiej piaskownicy. Nie mamy jednak ze sobą wiaderek i łopatek. Podróż tam trwa godzinę i mamy tylko czas, aby wbiec i wysikać się w obozie, zanim nadejdzie czas, aby wspiąć się na jeepa, który zabierze nas do następnego pustynnego obozu, gdzie spotykamy dzisiejszego przewodnika, którego szybko nazywamy Yalla-yalla, słowa, które wydają się być jego przewodnią zasadą w życiu. 

Anna i ja dzielimy jeepa z trzema miłymi Włochami i wyruszamy na pustynię Wadi Rum.  

Za nami kolejny jeep z turystami, kierowca jeepa ma 11 lat i jeździ od dziewiątego roku życia, zastanawiam się trochę nad możliwymi wypadkami i ubezpieczeniem. Yalla-yalla wydaje się znać trasę, co jest szczęściem, ponieważ nie ma tu dróg ani znaków. 

Wadi Rum lub Księżycowa Dolina, jak jest również znana, to największa wadi w Jordanii. Słowo wadi oznacza suchą dolinę rzeczną i prawdopodobnie zawsze jest tu sucho. Piasek jest miękki i gładki jak w klepsydrze. 

Przez tysiące lat ludzie żyli w Wadi Rum, naturalnie w trudnych warunkach, polując, uprawiając rolę i handlując. Życie na pustyni jest wyczynem samym w sobie. 

Wadi Rum ma oczywiście swoją historię, po raz pierwszy zamieszkaną przez Nabatejczyków, którzy pozostawili po sobie między innymi skalną świątynię. Dzisiejsi Beduini lub ich potomkowie nadal żyją na pustyni, choć wielu z nich zdecydowało się osiedlić bliżej okolicznych wiosek. Jeep jest teraz koniecznością, podobnie jak telefon komórkowy. Dzieci Beduinów chodzą do szkoły w miejscach takich jak Rum, gdzie jeżdżą samochodami. 

Nasz przewodnik to katastrofa, na każdym przystanku krzyczy - "Yalla yalla 10 minut" i mamy 10 minut, aby zobaczyć, co jest do zobaczenia. Nie zaszkodziłoby dowiedzieć się trochę więcej o Lawrence'ie z Arabii, jego życiu i życiu na pustyni. T.E Lawrence żył na początku XX wieku i był archeologiem, ale także brytyjskim oficerem. Zasłynął ze swoich misji w ówczesnej Arabii, a jednym z jego miejsc zamieszkania było Wadi Rum. Dzięki Google. 

Jest zapierająca dech w piersiach, w niektórych skałach można sobie wyobrazić głowę słonia lub ptaka. Nie widzimy żadnych prawdziwych zwierząt, tylko kilka jerzyków i kilka wylegujących się wielbłądów. 

Młoda Argentynka chce przeprowadzić z nami wywiad jako pewnego rodzaju wzorem do naśladowania dla podróżujących, niezależnych (starszych) kobiet, zgłaszamy się na ochotnika i opowiadamy jej o naszym życiu z podróżami, rodziną i wartościami. Nie mam pojęcia, do czego to wykorzysta, ale dziewczyna jest dziennikarką i gorączkowo robi nam zdjęcia. 

Klify ukształtowane przez wiatr i deszcz, formacje tworzone przez tysiąclecia. Wspinaczkę pozostawiamy młodszemu pokoleniu. 

W Al Ghuroub tłum jeepów z turystami zbiera się, by podziwiać zachód słońca. 

Rozpalane jest ognisko, parzona jest herbata i podawana dookoła. Starszy mężczyzna dołącza do śpiewu, skały zmieniają kolor na czerwono-pomarańczowy, słońce znika w ciągu 20 sekund i robi się zimno. Gdy wracamy do bazy, trzęsiemy się, mimo że mamy na sobie kurtki i szaliki.  

Pustynną wycieczkę kończymy w dużym, przytulnym namiocie z ogniskiem i zwyczajową herbatą, którą pomijam. Wiele osób decyduje się spędzić noc w jednym z wielu dostępnych obozowisk, rozgwieżdżone niebo ma być wyjątkowe. Obozy mają różne standardy, od spania u beduińskiej rodziny po luksusowe zakwaterowanie w namiotach z ogrzewaniem i ciepłą wodą. Dla bardziej żądnych przygód oferujemy piesze wędrówki, wspinaczkę, jazdę konną lub na wielbłądzie, a nawet loty balonem. 

Jordania ma 6 miejsc wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z których dwa to Wadi Rum i Petra. 

Następnego dnia Anna i Conny wracają do domu do zimnej Szwecji, a ja zostaję jeszcze na kilka dni. Południowa plaża jest martwa, zakwaterowanie i restauracje są całkowicie puste, w tym moje zakwaterowanie. Gaza jest oddalona o 400 km, a konflikt spowodował, że wielu turystów odwołało swoje rezerwacje. Jordania w 100% popiera Palestynę, tak jak ja.  

Późnym popołudniem pojawia się wędrowny młody Włoch, dołącza do mnie w centrum i spędzamy razem wspaniały wieczór, uważa mnie za fajną kobietę. Spacerujemy wzdłuż kawiarni na świeżym powietrzu w porcie, gdzie miejscowi cieszą się balsamicznym wieczorem, fajki wodne są ładowane, a czajniki są podawane. 

Przechadzamy się po bazarach pachnących owocami i warzywami.  

Chłopiec rzeźnika siedzi znudzony przed swoim stoiskiem. 

Zaglądam do sklepu z kawą i przyprawami, próbuję daktyli i tureckiej rozkoszy. Jest coś wyjątkowego we wschodnich przyprawach, zielonym kardamonie, szafranie i cynamonie kasja. 

Piekarnia tętni życiem, chleb pita przyjeżdża świeżo upieczony na przenośniku taśmowym, który nigdy się nie zatrzymuje. Baklava i ciastka kadajf są smakowane, a zęby zgrzytają od całego cukru. 

Dowiadujemy się o mirrze, drzewie sandałowym i cedrze oraz innych kadzidłach. Wieczór kończy się ucztą, podczas której wybieramy mieszankę tego, co ma do zaoferowania lokalna kuchnia. 

Na plaży jestem prawdopodobnie jedynym obcokrajowcem, a przynajmniej jedynym w stroju kąpielowym. Miejscowi przygotowują się na cały dzień grillowania, wietrzenia starych babć i ewentualnie kąpieli w pełnym ubraniu. 

Pas przybrzeżny poza południową plażą jest obszarem chronionym, a około pięćdziesięciu metrów dalej znajdują się rafy koralowe, fajki i sprzęt do nurkowania można wypożyczyć w większości miejsc noclegowych i na plaży. Wierzcie lub nie, ale nie nurkuję z rurką, jest dość wietrznie, dość zimno w wodzie i opustoszała plaża, więc ciotki nie muszą myśleć o bezpieczeństwie.  

Podróż powrotna była pół koszmarem, wylot po północy, międzylądowanie w Ammanie, wrzeszczące dzieci i banda nieprzyjemnych podróżnych, międzylądowanie w Stambule o 4 rano i trzy godziny czekania, wiesz jak to jest, kiedy chcesz się po prostu położyć i spać. Kiedy ląduję w Brukseli, jest zimno i spóźniam się na pociąg o dwie minuty. 

Mogę więc odhaczyć Jordanię i zacząć myśleć o kolejnym celu podróży. Afryka znów mnie wzywa. 

Anna Nilsson Spets

Follow Anna here:

Sverige

Anna Nilsson Spets

Ponad 60-letnia kobieta od zawsze kochająca Afrykę. Wyemigrowała do Flandrii w Belgii i na co dzień zajmuje się roślinami. Pisze, robi zdjęcia i stara się inspirować innych do podróżowania na własną rękę. Bloguje na "Anna's mix" o podróżach, pracy, roślinach, pisaniu i nie tylko.

Zapisz się do naszego newslettera